poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 2

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że potrącił mnie samochód. Na szczęście nie jechał z dużą prędkością, bo gdy upadłam na ulicę byłam już w pełni świadoma co się dzieje. Widziałam jak Natalia dzwoni przez telefon oraz postać mężczyzny wychodzącą z auta, które mnie powaliło. Wyglądał na młodego, niewiele starszego ode mnie, miał brązowe włosy, piwne oczy i charakterystyczne pieprzyki na twarzy. Leżałam tak wpatrując się w całą sytuację, gdy nagle usłyszałam głos chłopaka:
-Tak mi przykro. Nie chciałem. Obiecuję, że będę przy tobie w drodze do szpitala”

Karetka przyjechała w zadziwiająco szybkim tempie. Gdy wjeżdżałam do niej na noszach słyszałam rozmowę kierowcy z chłopakiem, który mnie potrącił. Był napastowany przeróżnymi pytaniami na mój temat. Najwidoczniej uznali, że mamy ze sobą jakiś związek. Na pewno byłabym z kimś kto mnie potrącił samochodem. Już to widzę. W sumie to wina leżała po obu stronach. Ja zagadałam się z Natalką, a on nie uważał na drogę. Powoli ich głosy słabły. Zaczęłam widzieć mroczki przed oczami. Ratownicy zaczęli mnie szarpać, próbując przy tym jakoś przywrócić mnie do poprzedniego stanu. Traciłam przytomność. Zanim się obejrzałam byliśmy już w szpitalu. Najwidoczniej zemdlałam. Spojrzałam na zegarek wiszący na sali szpitalnej.
-Jest już 3 w nocy ?!-krzyknęłam w sobie. Nie spodziewałam się, że tak długo to wszystko potrwa. Czułam czyjś dotyk na swojej lewej dłoni. Gdy spojrzałam w tę stronę ujrzałam piwnookiego chłopaka. Siedział na krześle, pochylając się. Był tak zajęty swoim telefonem, że nawet nie zauważył, że już się obudziłam. Nie zwracałam na siebie uwagi, bo nie chciałam, żebyśmy zaczęli rozmawiać. Nabrałam pewnego „wstrętu” do człowieka, który sprawił, że teraz leże w szpitalnym łóżku.
Jak na moje nieszczęście zaczęło mnie kręcić w nosie. No i co się stało? Kichnęłam. Dlaczego akurat w tym momencie ?! Chłopak zwrócił swoje ciemne oczy w moją stronę. Popatrzył się na mnie rozbawionym wzrokiem i lekko się uśmiechnął. Kichnęłam tak głośno, że nie dało się tego nie zauważyć. Zapewne pacjenci w innych salach też słyszeli moje kichanie. Zasłoniłam swoje oczy ręką w geście zawstydzenia. Przez palce widziałam jak on się mi przyglądał. Nie wiem co on takiego we mnie widział.
-Jestem gdzieś brudna?- zapytałam, chcąc jakoś przerwać tą niezręczną ciszę.
-Nie. Po prostu lubię patrzeć na coś co jest ładne.- odpowiedział.
-To dlaczego potrącasz ładne coś?-zapytałam podirytowana już samą jego obecnością.
-To był wypadek. A poza tym to też twoja wina. Było czerwone światło a ty wyszłaś na pasy.-miał rację. Nie chciałam dać za wygraną.
-Za to ty nie patrzyłeś na drogę. Przecież gdybyś uważał gdzie jedziesz to byś widział ładne coś wychodzące na ulicę.-odpowiedziałam, wiedząc, że wygraną tej sprzeczki mam już w kieszeni.
-Racja.-odpowiedział zgaszony. – Ale potrzebuje twój numer telefonu.
-Po co ci mój numer telefonu?-zapytałam. Jakby jeszcze nie miał dość mnie i odgnieceń od mojego ciała na swoim samochodzie.
-Chciałbym jakoś wyprostować tą sytuację i przeprosić to ładne coś.-odpowiedział po czym na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-A może to ładne coś ma imię?- zapytałam, mają już dość nazywania mnie jak jakąś rzecz.
-Może ładne coś samo powie jak się nazywa?-odpowiadając pytaniem, zaczął uśmiechać się jeszcze szerzej, jakby go to bawiło.
-To ładne coś, które potrąciłeś ma na imię Oliwka.- chcą już wstać z łóżka i odejść od chłopaka, zorientowałam się, że jestem podłączona do przeróżnej aparatury i mam na sobie jedynie fartuch wiązany z tyłu oraz jakąś szpitalną bieliznę. Wkurzona postanowiła pozostać na miejscu i dalej ciągnąć tą męczącą rozmowę.
-Ten, który potrącił Oliwkę ma na imię Jaś. Miło mi.-odpowiedział, po czym znów wrócił oczami do ekranu swojego telefonu.
-Skoro masz zamiar prowadzić rozmowę nie patrząc mi w oczy to ja dziękuję.-wywróciłam oczami i odwróciłam się na drugą stronę. Liczyłam na jakąś reakcję ze strony chłopaka. Mówię „chłopaka”, bo nie znamy się tak dobrze. Właściwie to wcale się nie znamy. Jednak on nic nie odpowiedział. Wstał z krzesełka przy łóżku i wyszedł na korytarz. Postanowiłam pójść do toalety, która znajdowała się na lewo od drzwi wyjściowych z sali szpitalnej. Teraz mogłam wstać, ponieważ nikogo oprócz mnie nie było na sali i nie bałam się że ktoś zobaczy mnie w samej bieliźnie. Podchodząc do łazienki zauważyłam niedomknięte drzwi wyjściowe na korytarz. Usłyszałam, że chłopak rozmawia z kimś przez telefon o mnie.
-No słuchaj, stary. Bo jest taka sprawa.-zaczął niezręcznie.-Trochę nie uważałem na ulicy i potrąciłem jakąś Oliwkę.-głos drugiego rozmówcy mogłam usłyszeć aż za drzwiami. Wyraźnie krzyczał na chłopaka: ”Jak to?! Ona żyje? Wszystko z nią dobrze? Stary.. Co ty robiłeś za kierownicą?!”. Ze zdenerwowania zaczął przeczesywać swoje brązowe włosy. Odetchnął i zaczął wyjaśniać.-Stary, wszystko z nią dobrze. Jest tylko trochę poobijana, bo nie jechałem szybko. Odpisywałem komuś na sms. Najwyraźniej musiałem komuś dać swój numer na imprezie. Ale to nie była tylko moja wina. Ona mi wyszła na czerwonym!-bronił się z całych sił.-I jest jeszcze jedna sprawa. Będę musiał zostać tu trochę dłużej niż planowałem. Moglibyście przyjechać z ekipą?-zapytał. Słysząc, że chłopak kończy rozmowę, szybko weszłam do łazienki. Gdy wszedł na salę przez okienko w drzwiach obserwowałam każdy jego ruch. Nie robił nic szczególnego. Usiadł na moim łóżku wpatrując się w okno. Postanowiłam wyjść, zasłaniając jakoś swoje nagie plecy. Usiadłam obok niego na łóżku.
-Co się stało?-wyraźnie było widać, że był zrozpaczony.
-Ta cała sytuacja trochę mnie zdołowała. Uwierz nie chciałem cię potrącić. A wcześniej gdy głupio się uśmiechałem, chciałem jakoś cię rozweselić.-wiedziałam, że było mu przykro z tego powodu.
-Długo tu siedziałeś?-zmieniłam temat, aby nie drążyć tego smutnego.-Bo chyba trochę tu leżałam, nie?
-Krótko. Może jakieś szesnaście godzin.-na jego odpowiedź otworzyłam szeroko oczy. Nie miałam pojęcia, że aż tak długo tu leżałam.

-Jeżeli dla ciebie to jest krótko to podziwiam, że tyle wytrzymałeś. I dziękuję, że tu przy mnie siedziałeś.-chciałam jakoś się odwdzięczyć, że tyle tu wytrzymał. Miał telefon więc chyba za bardzo się nie nudził. Nagle poczułam zimny dotyk chłopaka na swojej lewej dłoni. Odwrócił wzrok z okna i patrzył prosto w moje brązowe oczy. Jego głowa zbliżała się niebezpiecznie blisko mnie.


_________________________________________________________________________

Ten rozdział jest odrobinę dłuższy, ponieważ aż tyle udało mi się napisać ;) Myślę, że was zadowoliłam :d

4 komentarze: