Od dzisiaj będę pisać wiadomości do was na początku bo nikt nie czyta jak pisze to na końcu xd Tak więc pierwsza sprawa, ogromnie dziękuję za 1200 WYŚWIETLEŃ W PONAD 2 TYGODNIE <3 Druga sprawa to przeprosiny za to, że tak rzadko dodaje rozdziały, ale uwierzcie że pisze je codziennie ale nie mam weny jak je dokończyć. Miłego czytania i mam nadzieję, że się spodoba :3
_____________________________________________________________________________
„Odchodząc poczułam
jak Jaś ciągnie mnie za rękę do innego pokoju. -Czy ty naprawdę coś do niego
czujesz?-zapytał. Cały czas trzymał mnie za ręce. Nagle w pewnym momencie
przybliżył się do mnie i mnie przytulił.”
Przyznaje, nawet mi się podobało to, że Jaś był o mnie
zazdrosny. Miło mi było jak mnie przytulił, ale to czego dowiedziałam się od
Filipa, trochę mnie zdenerwowało. Szybko odepchnęłam Jasia.
-A co? Jesteś zazdrosny? Może go lubię a może nie. Nie
jestem rzeczą i sama zdecyduję kogo będę lubić a kogo nie. Nie będziesz mi
życia układał.-wykrzyknęłam zdenerwowana, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w
stronę salonu. Wszyscy siedzieliśmy na kanapie, rozmawialiśmy a w tle leciała
jakaś muzyka z głośników. Nie mówiłam dziewczynom co się stało, bo nie chciałam,
żeby to wszystkim rozgadały. Wiem, że mogę im ufać, ale tą sprawę chciałabym
zachować dla siebie. Jaś nie przychodził do nas przez jakiś czas. Powoli
zaczynałam myśleć, że wyszedł. Filip, który siedział obok mnie szturchnął mnie
lekko w ramię.
-Spokojnie. Pewnie wyszedł ochłonąć. Też bym tak zrobił
gdybyś mi tak powiedziała.-powiedział uśmiechając się.
-Więc wszystko słyszałeś?-zapytałam.
-No tak. Trudno było nie słyszeć.-odparł.
- Super, czyli pewnie wszyscy słyszeli jak krzyczę.-powiedziałam
do siebie wywracając oczami. Teraz wszyscy myślą, że coś łączy mnie z Jasiem.
Byłam przytłoczona wszystkimi tymi wydarzeniami. Stwierdziłam, że muszę
pomyśleć a najlepszym do tego miejscem będzie park, który znajdował się
niedaleko stąd. Wstając z kanapy bez słowa poczułam czyjś dotyk zaciskający się
na moim lewym nadgarstku.
-Powiedziałem coś nie tak? Jeśli tak to przepraszam.-spytał
Filip cichym głosem. Stanęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka. Jedną rękę
włożyłam do kieszeni swoich spodenek a drugą przeczesałam swoje włosy do tyłu.
Wzięłam głęboki oddech.
-Po prostu te wszystkie wydarzenia z ostatnich czterech dni
bardzo mną wstrząsnęły i chyba wydarzyło się w moim życiu już za dużo takich
sytuacji jak na jakiś czas. Muszę tylko wyjść i przewietrzyć się.-wytłumaczyłam
chłopakowi delikatnie. Mrugnęłam okiem dając mu do zrozumienia, żeby się nie
martwił.
-Mógłbym wyjść z tobą?-zapytał wstając z sofy. Z jednej
strony chciałam wszystko przemyśleć w spokoju ale z drugiej czułam w środku, że
jednak potrzebuje kogoś komu mogłabym się zwierzyć. Wiem, że równie dobrze
mogłabym się wygadać Natalii czy Idzie. W końcu to moje przyjaciółki. Ale
widząc jak świetnie się bawią nie chciałam im przerywać.-Nie wytrzymam dłużej w
tym hałasie. Jeśli chcesz zostać sama to nie narzucam się.-dodał. Jeszcze przez
chwile stałam zastanawiając się czy to dobry pomysł. W końcu złapałam Filipa za
rękę i szybko wyszliśmy z domu. Na zewnątrz przed drzwiami wejściowymi
zatrzymałam chłopaka.
-Jeśli mam ci się ze wszystkiego zwierzyć, musisz mi
obiecać, że to co ci powiem zostanie między nami.-powiedziałam wyciągając w
jego stronę pięść z wyciągniętym jedynie małym palcem. Patrzyłam w oczy
chłopaka z nadzieją, że jeśli chciał wyjść ze mną to przyrzeknie że nikomu nie
powie o tym o czym będę musiała mu nawijać przez całą drogę do parku albo i
dłużej.
-Obiecuję, że się nie wygadam nikomu.-powiedział i splótł
nasze palce ze sobą. Słysząc to od razu szeroko się uśmiechnęłam.-Może..-dodał
śmiejąc się pod nosem. Wiedziałam, że żartuje, więc lekko uderzyłam go z pięści
z ramię i pchnęłam w stronę drogi prowadzącej do parku. Podczas spaceru
opowiedziałam mu wszystko, to znaczy: o wypadku, o tym, że Jasiek chciał mnie
pocałować w szpitalu i, że zajrzał za parawan kiedy się przebierałam i o tej
sytuacji wtedy przed drzwiami. Zdziwiłam się, bo chłopcy zazwyczaj nie chcą
słuchać o czymś takim a Filip uważnie słuchał co mam mu do powiedzenia. Może
tak dobrze się dogadywaliśmy bo jesteśmy w tym samym wieku, a Jaś jest starszy
i może dlatego bardziej dojrzalszy od nas. Sama nie wiem. Doszliśmy do parku i
cały czas ze sobą rozmawialiśmy, już nie o moich problemach tylko o naszych
zainteresowaniach i ogólnie o sobie nawzajem.
-Cicho!-powiedział i zaciągnął mnie za drzewo. Nie
wiedziałam o co chodzi. Staliśmy tak jakbyśmy się przed kimś chowali.
-O co ci chodzi?-wyszeptałam.
-Tam niedaleko na ławce siedzi Jasiek i całuje się z jakąś
dziewczyną. Szybko sobie pocieszenie znalazł. Dostał kosza od ciebie to poszedł
do innej.-wyjaśnił wskazując palcem na ławeczkę oddaloną od nas o parę metrów.
-Ha!-parsknęłam.-W sumie to on już mnie nie obchodzi. Niech
sobie robi co chce i z kim chce.-dodałam, lecz mój głos gwałtownie się
załamał.- Filip, mam prośbę. Mógłbyś zostawić mnie samą? Chce poukładać sobie
wszystko w głowie i przemyśleć co robić dalej. Nie gniewasz się?-powiedziałam.
-Jasne, dlaczego miałbym być zły? Będę czekał na ciebie w
domu.-odparł odchodząc.
-Dzięki, pa!-machałam Filipowi na pożegnanie, na co on
odpowiedział tym samym. Jeszcze prze chwilę stałam i patrzyłam jak Filip
odchodzi. Spojrzałam w stronę ławki, na której siedział Jaś z jakąś dziewczyną ale ich tam nie było. W końcu postanowiłam
pójść nad staw, który znajdował się parę metrów wzdłuż parkowej ścieżki. Słońce
powoli zachodziło dlatego niebo stało się pomarańczowo-czerwone, co dawało
świetny nastrój. Gdy byłam już prawie na miejscu, zobaczyłam Jasia, który
siedział nad brzegiem stawu z tamtą dziewczyną. Nie ukrywam, byłam zazdrosna.
Emocje wzięły górę. Podeszłam do nich po cichu, żeby mnie nie usłyszeli.
-Ładny widok, co nie?-powiedziałam. Jaś słysząc mój głos
gwałtownie się odwrócił.-I w miarę ciepło dzisiaj, niebo ładne. To twoja nowa
dziewczyna czy tymczasowe pocieszenie?-dodałam wskazując na dziewczynę siedzącą
obok niego.- Z resztą zapomnij, że tu byłam.-powiedziałam odchodząc.
-To nie tak jak myślisz, poczekaj!-krzyknął Jaś zostawiając
nieznajomą i biegnąc w moją stronę.