wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 13


Bardzo, ale to bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo was przepraszam za brak rozdziału przez: 2 tygodnie i 5 dni. Starałam się go napisać, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Ten rozdział też jest taki sobie. Obiecuję, że rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu. A jeżeli się nie pojawią to będę musiała wstawić 2 rozdziały jednego dnia. Taka kara dla mnie :) Życzę miłego czytania i żeby ten nijaki rozdział wam się spodobał.

Zapraszam na ASKA

ZAGŁOSUJCIE W ANKIECIE PO PRAWEJ -------->>

______________________________________________________________


„Otworzyłam je a moim oczom ukazała się wysoka kobieta. Czarne włosy, krótko ścięte, ciemne oczy.
-Czy trafiłam pod właściwy adres?-powiedziała podając mi kartkę z adresem.
-Tak, a o co chodzi?
-Czy masz na imię Oliwka?
-Co się tutaj dzieje?!-już prawie krzyczałam. Ta kobieta wiedziała gdzie mieszkam i jak mam na imię.
-Jestem Agnieszka, twoja biologiczna siostra.”

Na dźwięk tych słów serce stanęło mi w gardle. Nie mogłam oddychać. Czy to znaczy, że jestem adoptowana? Albo, że moi rodzice oddali moją siostrę do adopcji? O ile ta kobieta nie kłamie. Stałam w drzwiach jak wryta.
-Ja wiem, że to jest dla ciebie ciężkie. Być okłamywaną cała życie. Rodzice nie wspominali ci o tym, że zostałaś adoptowana?
-Nie. Nie! To niemożliwe! Kłamiesz!-do moich oczu mimowolnie zaczęły napływać łzy. Zacisnęłam ręce w pięści.
-Spokojnie. Mówię prawdę. Ja też dowiedziałam się o tym niedawno. Dlatego postanowiłam cię odszukać.
-Ale dlaczego mi nie powiedzieli?!-w tej chwili podszedł do mnie Jaś. Popatrzyłam na niego przez zaszklone oczy. Chłopak bez zastanowienia mocno mnie przytulił.
-Proszę, niech pani wejdzie.-powiedział otwierając szerzej drzwi tak, aby kobieta mogła spokojnie przejść obok nas. Nie chciałam odchodzić od niego. Mocniej zacisnęłam ramiona wokół pasa chłopaka.-Idź, porozmawiaj z nią. Wszystko będzie dobrze.-uniósł mój podbródek do góry.
-Chyba masz rację…- powiedziałam niepewnie. Niechętnie puściłam Jasia i ruszyłam w stronę salonu, w którym siedziała kobieta.
-To ja może już pójdę…- dodał wkładając ręce do kieszeni swoich czarnych spodni.
-Nie. Zostań. Proszę.-spojrzałam błagalnym wzrokiem. Poklepałam miejsce na kanapie obok mnie żeby Jaś usiadł obok mnie. Gdy już to zrobił mocno złapałam go za rękę.-Mogłaby mi pani wytłumaczyć o co tu chodzi?
-Już ci mówię. Pamiętam dzień twoich urodzin. Miałam wtedy 4 lata. Zaraz gdy przewieźli naszą matkę na salę, ciebie oddano jakimś ludziom. Mama powtarzała mi, że to dobrzy ludzie, i że się tobą zaopiekują jak należy. Niedługo tydzień po porodzie mama zmarła a mnie oddali do domu dziecka. Ojciec zginął wcześniej w wypadku samochodowym. Zostałam sama. Mieszkałam tam ponad 7 lat. Adoptowała mnie para małżonków w podeszłym wieku. Gdy skończyłam 18 lat rodzice przypomnieli mi o naszej matce i o Tobie. Postanowiłam cię znaleźć bo pewnie o niczym nie wiedziałaś. I tak po dłuższym czasie poszukiwań dotarłam tu. Wiem, że to dla ciebie szokujące ale taka jest prawda.-Nie mogłam uwierzyć w to co ta kobieta mówiła. Siedziałam tak wpatrzona w jej twarz i z sekundy na sekundę ściskałam dłoń Jasia coraz bardziej.-No i jest jeszcze jedna sprawa… Bo tak jakby pokłóciłam się z moimi przybranymi rodzicami i oni wyrzucili mnie z domu. Jeśli to dla ciebie nie jest problem to, czy mogłabyś mnie przygarnąć? W końcu jesteśmy siostrami..
-Ty chyba sobie żartujesz?!-prychnęłam jej prosto w twarz.-Zjawiasz się nagle w moim życiu, mówisz mi, że jestem adoptowana, a moi biologiczni rodzice nie żyją i jeszcze chcesz u mnie mieszkać?! Nawet nie wiem, czy ty mówisz prawdę!
-Zawsze można zrobić przeróżne badania potwierdzające nasze pokrewieństwo.-wywróciła oczami.-Ale proszę cię! Nie mam się teraz gdzie zatrzymać, a ty jesteś jedyną znaną mi tutaj osobą w pewnym sensie.
-Nie mogę cię przyjąć do siebie do domu. Nawet cię nie znam. Nie mam co do ciebie zaufania.- skrzywiłam się.
-Przenocuj mnie do czasu aż nie zrobimy badań i nie będzie wiadomo czy jesteśmy spokrewnione. Na prawdę nie mam się gdzie zatrzymać i nie mam żadnych pieniędzy.- kobieta miała łzy w oczach.
-Dobrze. A co jak się okaże że jesteśmy siostrami? W sumie to chyba  mogłabyś u mnie zostać bo i tak mieszkam sama. Byłoby mi raźniej.-uśmiechnęłam się do kobiety na co ona odwzajemniła swoim uśmiechem i otarła łzy spływające po jej policzkach.
-Na prawdę zrobiłabyś to dla mnie ?- spojrzała na mnie pełna nadziei. Skinęłam jej głową a ona zerwała się z fotela i podbiegła mnie przytulic. Pokazałam Agnieszce pokój gościnny. Niedługo potem Jaś wyszedł. Spędziliśmy całą noc na rozmowie. Okazało się, że mamy ze sobą bardzo dużo wspólnego. Polubiłam ją. Rano było mi bardzo ciężko wstać bo spalam tylko 4 godziny. Nie poszłam na dwie pierwsze lekcje. Dzisiaj dziewczyny nie dawały Filipowi spokoju. Gdy siadał obok mnie żebyśmy mogli spokojnie  pogadać zaraz wszystkie siadały obok i okrążały nas. Ja nie wiem dlaczego on jest taki popularny. Ok. Jest przystojny, ale chyba nie aż tak co nie? Chyba, że ja jestem jakaś dziwna i tego nie dostrzegam. One pewnie nawet nie znają jego charakteru. Co go interesuje, co lubi, itd. Lecą na niego tylko ze względu na wygląd. Ale wracając do tematu całe przerwy przesiadywaliśmy z fałszywymi dziewczynkami. W ciszy. Tylko one rozmawiały miedzy sobą.

Po lekcjach miałam swoje pierwsze zajęcia taneczne. Filip pozbył się swoich "piesków". W sumie to do nich pasuje. Psy zawsze podążają za swoim panem. Tylko w tym przypadku on jest ich ofiarą. Któregoś dnia powiedział mi, że najchętniej rzuciłby je w jakiś rów czy coś. Ja bym do tego wycięła im sprawne narządy i oddała ludziom, którzy ich potrzebują. Ale mniejsza. Filip odprowadził mnie na sale gimnastyczną. Chciał zostać i oglądać ale ja się wstydziłam jego reakcji bo nigdy nie tańczyłam. Na pewno moje ruchy przypominałyby umierającego ale jeszcze pląsającego walenia. Więc poprosiłam go, żeby wyszedł. Poszła do szatni przebrać się w jakieś wygodniejsze ubrania. Na sali jeszcze nikogo nie było. A co jak te zajęcia nie są dzisiaj? A co jak będę na nich sama? Jak nikt więcej się nie zapisał? Tylko bym się zbłaźniła ćwicząc samemu razem z instruktorem. Na szczęście po 10 minutach czekania ktoś wreszcie wszedł na salę. Była to bardzo zgrabna kobieta o blond włosach spiętych w koka. Na oko wyglądała na trzydzieści parę lat. Miała na sobie strój do ćwiczeń.
-Jesteś tutaj sama?-zapytała kobieta siadając obok mnie na ławce.
-Tak, proszę pani.
-Mów mi Kasia. Nie lubię jak ktoś mówi do mnie per pani. To mnie postarza.-uśmiechnęła się do mnie.-Jesteś jedyną osobą, która się nie spóźniła na pierwsze zajęcia. Masz już u mnie plusa.-rozpierała mnie duma.- Chodźmy się rozgrzać. Stałyśmy na środku sali rozgrzewając się. Kasia opowiadała mi o swojej karierze tanecznej. Tańczyła balet w młodości. Mówiła, że brała udział w różnego rodzaju występach. Później próbowała jeszcze innych stylów tańca: od tańca towarzyskiego, aż po taniec nowoczesny. Rozmowę przerwał nam trzask drzwi. Pojawiła się w nich Zuzka ze swoim "gangiem". Już wiedziała, że to będzie najbardziej znienawidzona część dnia a za razem najwspanialsza.

2 komentarze:

  1. Mega rozdział mordko :) ciekawe jak będą wyglądały te zajęcia taneczne XD a czemu w tym rozdziale zabrakło naszego Janka Pacanka? ;D mam nadzieje ze w następnym się pojawi! ;)
    Pozdrawiam i weny życzę <3
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń