piątek, 1 maja 2015

Rozdział 9


Witam, witam cieplutko. Jeśli ktoś chciałby mnie pobić za brak rozdziałów to mogę podać namiary. A tak serio, to przepraszam za ich brak. Ostatnio w moim życiu działo się wiele nieciekawych sytuacji. Obiecuję, że będę pisać częściej, o ile ktoś jeszcze w ogóle czyta tego bloga XD (Ile razy już to obiecywałam?) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :3 Swoją drogą, podoba wam się takie dodawanie zdjęć, w co jest ubrana bohaterka? Dajcie znać ;)
Standard:

Zapraszam na swojego ASKA.
Zachęcam do DODAWANIA KOMENTARZY.
(to bardzooo motywuje :3)
I ZAPRASZAM DO ZAGŁOSOWANIA W ANKIECIE PO PRAWEJ ---->

_________________________________________________________________




„-Nie mogłem czekać. Muszę ci coś powiedzieć.-powiedział siadając obok mnie na leżaku.
-Skoro przyszedłeś to powiem ci teraz. Bardzo cię lubię i…
-Ja ciebie też bardzo lubię. Nawet nie wiesz jak cholernie mi na tobie zależy.-wtrącił, delikatnie kładąc swoją dłoń na mojej i patrząc prosto w moje jasno brązowe tęczówki.”

-Mi na tobie też, ale jako na przyjacielu. Odpuśćmy sobie na razie związek, jeszcze cię na tyle dobrze nie znam. Tak samo z Jaśkiem. To przyjaciel. Nie mam zamiaru wybierać pomiędzy wami.-twarz Filipa wyraźnie posmutniała. Chłopak wstał, zacisnął ręce w pięści i z całej siły uderzył w ścianę domu. Widziałam jak jego ręką zaczyna krwawić.
-Filip, oszalałeś?!-krzyknęłam jednocześnie zrywając się z leżaka.-Cholera, co ty sobie myślałeś?!-dodałam delikatnie łapiąc krwawiącą dłoń chłopaka i przyglądając się jej.
-Przepraszam maleńka, tak wyszło.-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Nie mów tak na mnie. Idziemy do łazienki to opatrzyć.-odparłam oburzona. Pociągnęłam go za sobą w stronę łazienki znajdującej się na parterze tuż przed wejściem na schody. Była większa od tej, którą mam w pokoju, ale za to była w niej wanna. Po wejściu Filip usiadł na progu wanny, a ja sięgnęłam do apteczki po jakiś bandaż i wodę utlenioną. Apteczka znajdowała się na wysokiej półce, co było skutkiem mojego stania na palcach i doskakiwania do niej. Wiedziałam i czułam to, że Filip się na mnie patrzy. Miałam całe ciało odkryte, poza tymi intymniejszymi partiami. Słyszałam też, że cicho śmieje się pod nosem. Gdy już udało mi się ściągnąć potrzebne przedmioty opatrzyłam chłopakowi rękę. Wszystko odbywało się w kompletnej ciszy. Czułam się niezręcznie stojąc dość blisko chłopaka w samym stroju kąpielowym.
-Dziękuję maleńka. Gdyby nie ty pewnie cholernie bolałaby mnie ręka na szpitalnej poczekalni.-powiedział oplatając swoje ręce wokół moich bioder i przyciągając powoli do siebie.
-Filip, nie.-pokręciłam głową przecząco, zdjęłam jego ręce ze swoich bioder i oddaliłam się w tył.-To miała być tylko przyjaźń. Ja o tobie nic nie wiem Filip.-dodałam opierając się o ścianę za mną.
-Skoro ci to tak przeszkadza to poczekam aż poznamy się lepiej. Po prostu świadomość, że nie mogę cię mieć mnie dobija.-podniósł głowę i wpatrywał mi się prosto w oczy. Dekoncentrowało mnie to i on pewnie bardzo dobrze o tym wiedział. Delikatnie się uśmiechnęłam co on odwzajemnił.-Dobra. Ja będę się już chyba zbierał na chatę bo koledzy pewnie tęsknią.-powiedział stojąc już w drzwiach łazienki.
-Poczekaj! Odprowadzę cię chociaż do wyjścia.-odparłam. W szybkim tempie znaleźliśmy się na zewnątrz domu przed furtką.-W sprawie Jasia, jeśli będzie chciał się ze mną jakoś skontaktować to daj mu mój numer. Muszę mu to też na spokojnie wytłumaczyć.
-Nie martw się. Do zobaczenia maleńka.-odpowiedział Filip puszczając mi oczko i szybkim krokiem odchodząc. Chyba przyjaciel Filip dał mi już ksywkę, jeżeli mogę tak to zinterpretować.
 Wróciłam do ogrodu, w którym siedziały Natalia z Idą. Były tak podekscytowane, że musiałam im wszystko opowiedzieć. Spędziłam z nimi resztę dnia. Wieczorem gdy już się rozeszły padłam na łóżko. Rano wstałam dość wcześnie jak na mnie. Wskazówki zegara pokazywały godzinę 9:32. Zeszłam na dół do kuchni i napiłam się wody. Po chwili zauważyłam, że nadal byłam ubrana w strój kąpielowy.
-Kurczę-byłam aż tak zmęczona, żeby spać w bikini? Odstawiłam szklankę obok zlewu na kuchenny blat. Wróciłam do swojego pokoju. Było za cicho i za pusto w domu. Włączyłam laptopa, który leżał na biurku i puściłam jakąkolwiek piosenkę z playlisty. Trafiłam na jedną ze swoich ulubionych. Tańczyłam i skakałam po pokoju w rytm muzyki. Gdy piosenka się skończyła postanowiłam przestać nieudolnie pląsać i w końcu zrzucić z siebie strój kąpielowy. Po wejściu pod prysznic orzeźwił mnie letni strumień wody. Uwielbiam wodę, pływanie, to, że w wodzie czuję się lekka. Wyszłam spod prysznica po około 15 minutach. Muzycznym krokiem poczłapałam do komody. Wyciągnęłam z niej: spodenki z wysokim stanem w kolorze pudrowego różu, białą koszulkę na ramiączka, kwiecistą, zwiewną narzutkę i czystą bieliznę. Kierowałam się z ubraniami w stronę łazienki, żeby się ubrać, gdy zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetlił się nieznany mi numer.
-Halo?-przytrzymywałam telefon łokciem przy uchu, bo miałam zajęte ręce.
-Oliwka?-zapytał dziwnie znajomy mi głos w słuchawce.
-Tak, a kto mówi?
-Jasiek.-od razu się ucieszyłam ale jednocześnie też podirytowałam, bo wiedziałam, że będziemy musieli toczyć tą samą rozmowę co z Filipem.-Mogę przyjechać teraz?
-Teraz lepiej nie. Możemy się spotkać później to wszystko ci wytłumaczę.-nie miałam teraz ochoty na tłumaczenie się, a poza tym nie byłam jeszcze ubrana. Tyle rzeczy sobie na dziś zaplanowałam.
-To spotkajmy się o 16 w tej kawiarni naprzeciwko parku, ok?
-No dobra, pasuje mi. Do zobaczenia.-odpowiedziałam i rozłączyłam się nie dając mu się pożegnać. Poszłam do łazienki, ubrałam wszystko na siebie, wysuszyłam włosy i związałam je w kok. Potem wybrałam duży naszyjnik ala łapacz snów z pudrowo różowymi piórkami i pomalowałam się. Ubranie wyglądało mniej więcej tak:

Przez chwilę jeszcze szwędałam się po pokoju od czasu do czasu podrygując w rytm muzyki. Wreszcie się spięłam i zaczęłam sprzątać w pokoju. Później przyszedł czas na ogarnięcie reszty domu co nie było takie trudne, bo nie jestem aż takim bałaganiarzem. Gdy skończyłam zegarek pokazywał godzinę 12:15. Poczułam jak burczy mi w brzuchu. Pora coś zjeść. Otworzyłam lodówkę, ale niestety nie było w niej nic na co miałabym ochotę.
-Trzeba będzie iść do marketu.-westchnęłam. Zabrałam telefon i zamknęłam drzwi na klucz. Gdy szłam ulicą słońce niemiłosiernie grzało. Po wejściu do sklepu uderzyła we mnie fala chłodnego powietrza wydobywająca się z klimatyzacji. Przechodziłam kolejno od półki do półki. W końcu stanęłam w kolejce do kasy z pełnym koszykiem rzeczy, które pewnie i tak stracą ważność w lodówce zanim je zjem. Rozglądałam się po markecie w poszukiwaniu sama nie wiem czego.
-Hej!-usłyszałam znany mi głos przed sobą.-Dawno się nie widziałyśmy! Co tam u ciebie?-powiedziała dziewczyna i mnie objęła. Od razy ją lekko odepchnęłam, bo  przypomniałam sobie kto to jest. Zuzia-najbardziej znienawidzona a jednocześnie najpopularniejsza dziewczyna w szkole- czepia się mnie od początku liceum. Ma blond włosy do ramion, morsko-niebieskie oczy i wysportowaną sylwetkę. Jest jedną z tych ludzi, którzy „zawsze muszą być pierwsi i najlepsi”. Na pewno znacie kogoś takiego. W pierwszej klasie chodziłam z takim jednym Marcelem, wtedy jeszcze uważałam ją za koleżankę, ale gdy zakolegowała się z Marcelem na tyle bardzo, że mnie rzucił, mam do niej wstręt. Nie trawię jej najprościej mówiąc. Od tamtej pory podkradła tak chłopaków masie dziewczyn. Na moje nieszczęście Zuzia mieszka w mojej okolicy.
-Widziałam ostatnio, że przychodzili do ciebie jacyś przystojni chłopacy. To twoja rodzina?
-Nie, ale na pewno by cię nie polubili.-dziewczyna zabijała mnie wzrokiem.
-W sumie, po co się pytam. Wcale nie byli podobni do ciebie, na ich szczęście.-dodała, zarzuciła włosy do tyłu i odwróciła się na pięcie w stronę kasjerki.
 Gdy już zapłaciłam za swoje zakupy nie chciałam opuszczać sklepu. Było tam tak przyjemnie chłodno, a na zewnątrz tak grzało. Jakoś musiałam się dostać do domu, a prawa jazdy nie mam, ani samochodu. Idąc pustą ulicą z pełną torbą zakupów, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę. Kiedy znalazłam się pod domem położyłam zakupy na ziemi i otworzyłam drzwi. Zakupy położyłam w kuchni i rzuciłam klucze na blat. Zdyszana napiłam się wody ze szklanki, którą rano zostawiłam.  Spojrzałam na zegarek.
-Już 14?!-krzyknęłam.-Dobra, mam dwie godziny, żeby zjeść, ogarnąć się i przyszykować jakąś mowę.-zaśmiałam się. Jakbym poszła nie przygotowana nie wiedziałabym co mu powiedzieć. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość od Jasia: „Kawiarnia 16:00. Pamiętasz?”. Widać, że mu zależy. Odpisałam „Tak”, żeby się nie martwił czy coś. Zabrałam się za przygotowywanie jakiegoś jedzenia, bo mój brzuch burczał coraz głośniej. Usiadłam do stołu z pełnym talerzem. Zwykle, jem szybko, ale tym razem, gdy skończyłam jeść była godzina 15:20. Odstawiłam talerz do kuchni i pobiegłam do łazienki na parterze, żeby poprawić makijaż czy fryzurę. Wzięłam jeszcze tylko telefon i szybko wyszłam z domu. Po chwili byłam już przy wejściu do kawiarni. Wyciągnęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę.-15:55. Uff, zdążyłam.-Usiadłam przy wolnym stoliku. Dziś było wyjątkowo pusto w kawiarni. Zamówiłam sobie wodę z lodem i czekałam aż Jaś przybędzie na miejsce. Rozglądając się wokół, za szybą na ulicy zauważyłam, że Jaś stoi z Zuzią. W pewnym momencie Zuzia objęła Jasia i pocałowała go. Wszystko zaczęło się we mnie gotować. Zostawiłam jakieś drobne na blacie i szybko wybiegłam z kawiarni...

2 komentarze:

  1. To się będzie teraz działo. Czekam na next!

    http://fanfictionjdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze co? WTF xdd 10/10 czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń