wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 11

Z góry bardzo przepraszam za nietrzymanie się terminu XD Ale chyba ważne, że jest rozdział prawda ? Bez zbędnego gadania życzę wam miłego czytania i oby rozdział wam się spodobał :)

Zapraszam na swojego aska: TU MĘCZCIE O ROZDZIAŁ =^-^=

ZACHĘCAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU W ANKIECIE PO PRAWEJ ---->

ZOSTAWCIE KOMENTARZ :3 
(to bardzo motywuje, a kto wie, może rozdziały będą częściej)

____________________________________________________________

„-Nie ma za co. To była przyjemność gdzieś z tobą pojechać i spędzić z tobą trochę czasu, nawet w taki sposób. Nigdy nie widziałem cię takiej szczęśliwej jak dzisiaj.-chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko, przez co było widać jego aparat ortodontyczny.
-Bo rzadko tak jest. Ale doceniam, że miło spędziłeś czas. To cześć. Muszę chyba wracać do Glittera zanim narobi coś w domu.-dodałam i momentalnie Jaś mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
-No no no. Co ja tu widzę?-usłyszałam znienawidzony głos. Zuzka opierała się o furtkę ogrodzenia.”

-Nie twoja sprawa. Idź męczyć kogoś innego.-odparłam. Machnęłam w olewatorskim geście w jej stronę ręką i weszłam do domu trzaskając za sobą drzwiami. Jaś i Zuzia zostali sami na zewnątrz. Pewnie się do niego przyklejała czy coś w tym stylu. Chyba, że Jaś od razu wsiadł w samochód i odjechał. Stałam pod drzwiami zastanawiając się co robią i starałam się podsłuchać czy o czymś rozmawiają. Wyjrzałam za okno, nikogo nie było na chodniku. Samochód Jasia też nie stał na ulicy przed domem. Odwróciłam się, oparłam o parapet i z ulgą wypuściłam powietrze z ust. Nie wiem dlaczego, ale jestem tak bardzo o niego zazdrosna. Ze zdenerwowania lekko przygryzłam wargę. Nastrój poprawił mi bukiet róż stojący w szklanym wazonie na stole w jadalni. Od razu się uśmiechnęłam. Nagle przypomniałam sobie jedną ważną rzecz.-Glitter!! Gdzie jesteś?! Piesku! Kurde!-krzyczałam przykładając rękę do czoła. Jak mogłam zapomnieć o Glitterze?! Przebiegłam cały parter i udałam się na górę. Okazało się, że Glitter przywiązał się bardzo do mojego łóżka a dokładniej do górnej części poduszkowej. Jakoś będę musiała znieść obecność psa w łóżku. Może będzie mi raźniej. Jako, że była dopiero godzina 12:48 wzięłam Glittera na spacer. Sama jechałam na deskorolce a pies biegł obok mnie. Byliśmy w tym parku na przeciwko kawiarni, przy mojej ulubionej ciastkarni, dają tam pyszne donut’y i spacerowaliśmy niedaleko mojej szkoły. Ahh, niedługo trzeba będzie tam wrócić. Glitter po paruset metrach się zmęczył, więc musiałam nieść go na rękach jadąc jednocześnie. Nie było tak trudno. Musiałam jeszcze szybko wpaść do marketu po popcorn i jakiś napój. Gdy byliśmy już w domu Glitter wyłożył się na kanapie. Fajnie, że tak szybko się zaaklimatyzował w nowym domu. Zrobiłam popcorn, usiadłam na kanapie obok mojego chłopaka (Glittera) i razem oglądaliśmy melodramat. Potem wieczorem poszłam do swojego pokoju, a Glitter za mną. Przeglądałam masmedia na laptopie, a pies siedział mi na kolanach. Tak czas zleciał do 22. Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać obok psa.

*Rozpoczęcie roku szkolnego*
Podczas wakacji spotykałam się z dziewczynami, Jasiem i Filipem. Czas tak szybko zleciał, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyły się wakacje. Doszło parę nowych osób. Reszta nic się nie zmieniła. Taki sam nudny gmach budynku doprowadzał mnie do rozpaczy. Nauczyciele tak samo wredni, szkolna stołówka tak samo ohydna jak zawsze. Norma. Jedyne co lubiłam w tej szkole to szafki na korytarzach wyglądające niczym wyjęte prosto z amerykańskich filmów. Reszta nie miała dla mnie większego znaczenia. Nie minęły nawet dwie minuty od mojego wejścia do szkoły a już zabrzmiał dźwięk starego dzwonka pochodzącego z remizy strażackiej. Ustawiliśmy się pod klasą i czekaliśmy na panią Annę-nauczycielkę chemii. Ja stałam razem z Idą, Natalka stała z jakąś nową, która ma podobno oprowadzić po szkole, a Filip jako, że dochodzi do naszej klasy stał sam na końcu grupy. Pani Anna szła wolno i ociężale, chociaż w sumie, nie dziwie się jej. 25 lat przepracowanych w naszej szkole w końcu o czymś świadczy. Po wejściu do klasy usiadłam wraz z Idą w drugiej ławce od strony okna i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Chemiczka wyciągnęła Filipa na sam środek klasy, aby trochę o sobie opowiedział. Wszystkie dziewczyny wzdychały do niego i kleiły się jak muchy do lepu. Oczywiście, Zuzka też. Przez pierwsze kilka minut lekcji korespondowałam z Idą na kartce papieru. Drzwi od klasy gwałtownie się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł spóźniony nowy uczeń. Miał ciemno-brązowe oczy i niemalże czarne włosy z grzywką, które wraz z oczami tworzyły pewną spójną całość i kontrast. Również musiał przedstawić się całej klasie: „Przeprowadziłem się tutaj z Kielc.”. Tylko tyle zdołał z siebie wydusić. Chłopak usiadł w ławce za nami. Ida oglądnęła się w tył i szturchnęła mnie w ramie. Podała mi zwinięty kawałek papieru, na którym było napisane: „Od jego oczu bije niesamowity blask. Jeszcze nigdy nie widziałam takich pięknych tęczówek!”. Odwróciłam się na krześle w tył, chłopak był zapatrzony w zeszyt. W pewnym momencie pani Anna uderzyła drewnianym wskaźnikiem o tablicę, aż wszyscy podskoczyli z miejsc.
-Dzisiaj będzie praca w grupach!-oznajmiła z podejrzanym uśmiechem na twarzy, co za często się u pani Ani nie zdarzało.-Sami podzielcie się na grupy.-nauczycielka przeszła się po klasie i rozdała białe jak śnieg kartki A3. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak odwrócić się do tego nowego. Chłopak i Ida zaczęli wzajemnie wpatrywać w oczy. Na kartce podpisałam siebie i Idę.
-Imię?-zwróciłam się do nowego, ale on wcale nie reagował.-Imię?!-szturchnęłam go w ramie długopisem.
-Yyhm? Przepraszam. Oktawian.-odpowiedział i wrócił do poprzedniej czynności. Oczywiście musiałam wykonać całą robotę za nich. Oni tylko pisali sobie w zeszytach wiadomości. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę wszyscy oddali kartki i wyszli z klasy. Na korytarzu zauważyłam krąg dziewczyn, które otoczyły Filipa ze wszystkich stron. Nie mogło tam zabraknąć Zuzi oczywiście. Ida razem z tym Oktawianem przechadzali się korytarzem a ja zostałam sama jak palec. Siedziałam pod klasą znudzona już tym całych zachwytem nad Filipem i trochę smutna, bo moja przyjaciółka zostawiła mnie dla chłopaka. Natalii nie było dzisiaj w szkole. Jedyne co mi zostało to jakieś bezsensowne gry na telefonie. W pewnej chwili obok mnie usiadł Filip.
-Co jest?-zapytał. Wszystkie dziewczyny się rozproszyły i czaiły się po kątach obserwując mnie.
-Filipie! Jak mogłeś zostawić swoje fanki?! To niedorzeczne!-wybuchłam śmiechem i lekko uderzyłam go pięścią w ramię. Wszystkie dziewczyny zabijały mnie wzrokiem. To już nie można nawet go dotknąć?-Dobra, ja już nie będę się do ciebie odzywać ani cię dotykać bo twoje fanki do końca dnia mnie zabiją.-kolejny raz oboje śmialiśmy się tak głośno, że te obserwujące nas nastolatki o mało się nie popłakały. Nie wiem czy to dobrze, ale mam z tego satysfakcję, że wreszcie jestem ponad nimi. Zawsze byłam tym „popychadłem” w klasie. Reszta przerw minęła podobnie. Ida i Oktawian spędzali razem czas, a my z Filipem siedzieliśmy pod klasą, oczywiście jeśli jego fanclub go wypuścił. Gdy skończyliśmy już lekcje, czekałam na Idę przed szkołą na placu, bo miała się pożegnać z „chłopakiem”. Znają się jeden dzień a już są ze sobą. Okazało się, że oni razem wracają do domu, więc nie chciałam im przeszkadzać. Rząd dziewczyn ustawił się niedaleko mnie i czekały, aż Filip wyjdzie ze szkoły. Gdy pojawił się w drzwiach Zuzka rzuciła mu się na szyję. Cały czas patrzyła mi prosty w oczy. Ona chce mi udowodnić, że jest ode mnie lepsza czy co? Filip lekko ją odepchnął i podszedł do mnie.
-Mam już tego dość. Zajmują mi mój cały wolny czas. Nawet nie mogę wyjść do toalety!-zaczęliśmy śmiać się oboje.
-Patrz na tamtą co cię przytuliła. Ona mnie zabija wzrokiem normalnie.-powiedziałam nie mogąc opanować śmiechu.-Ona robi wszystko żeby mi dopiec i udowodnić, że jest najlepsza.
-A chcesz jej dojechać?-spytał z uniesioną jedną brwią do góry i cwanym uśmieszkiem.
-Od początku liceum. Jaki masz plan?
-Pocałuj mnie.
-Że co?! Mówiliśmy coś o tym.-zirytowana skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Spokojnie. W policzek. Nic się nie stanie a one będą umierać z zazdrości.-puścił oczko w moją stronę.
-Masz rację. Ale w policzek.-chłopak obrócił twarz bokiem. Miałam już złożyć pocałunek na jego poliku, gdy odwrócił się w moją stronę i nasze usta się spotkały. Szybko odskoczyłam. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć.-Miało być policzek ty zdrajco!-byłam zdenerwowana na Filipa i popchnęłam go w tył. Jednak bawiła mnie reakcja dziewczyn.-Ja idę do domu.-dodałam odchodząc od chłopaka.
-Poczekaj! Odprowadzę cię.-dobiegł do mnie i objął mnie ramieniem.-To dla lepszego efektu.-żeby naprzykrzyć się Zuzce zrobię wszystko, więc objęłam go rękoma w pasie.

6 komentarzy: