czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 10

Pojawił się kolejny rozdział. Może nie zgodnie z terminem ale jest :3 Mam nadzieję, że się wam spodoba taki dłuższy. 
DZIĘKUJĘ WAM ZA 4000 WYŚWIETLEŃ <3
Zapraszam na swojego ASKA. Tam możecie zadawać pytania dotyczące rozdziałów i nie tylko.
ZAPRASZAM TEŻ DO GŁOSOWANIA W ANKIECIE PO PRAWEJ ---->

_________________________________________________________



„Usiadłam przy wolnym stoliku. Dziś było wyjątkowo pusto w kawiarni. Zamówiłam sobie wodę z lodem i czekałam aż Jaś przybędzie na miejsce. Rozglądając się wokół, za szybą na ulicy zauważyłam, że Jaś stoi z Zuzią. W pewnym momencie Zuzia objęła Jasia i pocałowała go. Wszystko zaczęło się we mnie gotować. Zostawiłam jakieś drobne na blacie i szybko wybiegłam z kawiarni.”

Gdy drzwi za mną się zamknęły zaczęłam spokojnie iść w ich stronę, żeby nie wzbudzać ich podejrzeń.
-Hej. Spóźniłeś się 15 minut.-powiedziałam, zakładając ręce na biodra i uderzając stopą o ziemię.-Teraz już wiem co się zatrzymało.-odeszłam oburzona.
-Oliwka, poczekaj, proszę!-zawołał Jasiek i zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek.
-To ja może nie będę wam przeszkadzać i sobie pójdę. Jeszcze raz ci dziękuję Jasiek!-dodała Zuzia i odchodząc  pocałowała go w policzek. Od razu wyrwałam rękę z uścisku Jasia i zaczęłam iść w stronę domu. Dlaczego ja jestem o niego zazdrosna ?! Przecież nawet się nie znamy.
-Oliwka no! Poczekaj!-wołał Jasiek, dobiegł do mnie i zaczął iść obok mnie.-Daj mi to wytłumaczyć.
-Daj mi spokój. Liczyłam bardziej na normalną rozmowę a nie na takie coś.-szłam ani na chwilę nie odwracając wzroku w jego stronę.
-Chwila.. –złapał mnie za ramiona i zatrzymał w miejscu. Uniósł dłonią mój podbródek do góry, tak żeby mógł spojrzeć mi w oczy.-Ty znowu jesteś zazdrosna.-uśmiechnął się szeroko, jakby go to bawiło.
-Nie jestem zazdrosna tylko wkurzona! Nie dość, że nie przyszedłeś na spotkanie to jeszcze obściskiwałeś się na ulicy z dziewczyną, która poniża mnie od początku liceum! Myślałam, że ci zależy na wyjaśnieniu tej akcji pod moim domem, ale jak widać pomyliłam się.-z trudem powstrzymywałam płacz. Nie mam pojęcia dlaczego tak reaguję.
-Bo bardzo mi zależy. Nie wiedziałem, że ona taka jest. Spotkałem ją na chodniku tam przed kawiarnią. Tak się spieszyłem, że niechcący rozrzuciłem jej jakieś papiery. Proszę, wróćmy do kawiarni i mi wszystko wytłumaczysz.- w jego oczach widziałam szczerość. Może zareagowałam źle? Przecież on nawet nie wiedział, że Zuzka jest wredna.

-No dobra. Wierzę ci.-uśmiechnęłam się w jego stronę i poszliśmy razem do środka jednak i tak nadal byłam na niego zła. Usiedliśmy przy tym samym stoliku, przy którym siedziałam wcześniej. Zamówiliśmy sobie Sprite’a z lodem i przy napoju wszystko mu opowiedziałam.  Żebyśmy zostali przyjaciółmi, że jeszcze go na tyle nie znam, itd. Był smutny, ale nie aż tak jak za pierwszym razem wtedy w parku. Wypytywał się jeszcze o Zuzkę, ale nic mu nie powiedziałam, bo miałam jej już po dziurki w nosie i nie chciałam wcale o niej wspominać. Później nastała cisza. Mieszałam słomką nieroztopione kostki lodu w szklance, a Jaś był zajęty telefonem. Wzdychałam i wymachiwałam rękami, ale on wcale nie zwracał na mnie uwagi. Od czasu do czasu tylko uśmiechał się do ekranu telefonu, który cały czas wibrował w jego dłoniach. Ze znudzenia wzięłam telefon do ręki i zaczęłam robić mu zdjęcia i sobie. W kawiarni przesiedzieliśmy dobre dwie godziny. Może nawet więcej. Byłam tak znudzona, że zagadałabym nawet do Zuzki gdyby tu była, serio. Chciałam już iść do domu. Zostawiłam drobne na stoliku i wyszłam. Nawet nie zauważył, że został tam sam. Niedaleko od kawiarni wysłałam Jasiowi sms z jednym ze zdjęć, które mu zrobiłam i podpisałam „Fajnie się gadało przez te 1,5 godziny.”. Wkurzyłam się na niego jeszcze bardziej. Olał mnie totalnie. Widać, chyba bardziej mu zależy na internetowych znajomościach niż na tych prawdziwych. O 18 byłam już w domu. Zamknęłam drzwi na klucz i przewiązałam sznurkiem drzwi od tarasu, żeby przypadkiem nie zachciało mu się do mnie przychodzić. Mój żołądek domagał się jedzenia, więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z dżemem przy okazji wypijając kolejną szklankę wody. Później wzięłam odprężającą kąpiel. Siedziałam w wannie jakieś 40 minut. Moja skóra w tym czasie tak się pomarszczyła, że wyglądałam jakbym miała o 50 lat więcej. To tylko dlatego, że znów zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem i tym co się w nim wyprawia. Dotąd nie zdarzało się tak wiele w tak krótkim czasie. Po wyjściu udałam się do pokoju owinięta ręcznikiem. Wyciągnęłam z komody spodenki i luźny top, ubrałam się, trochę podsuszyłam włosy i uplotłam warkocze po obu stronach głowy, żeby rano były naturalnie pofalowane. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i wpatrywałam się w sufit. W tym domu jest zdecydowanie za cicho. Momentami boję się ciszy, serio. Brakuje mi kogoś kto będzie ze mną zawsze, kto będzie mi towarzyszył, kto będzie mi wierny. Jedynym taki stworzeniem, posiadającym te wszystkie cechy jest pies. Tak! Adoptuję psa ze schroniska! Zawsze marzyłam o mopsie. O takim czarnookim beżowym przyjacielu, wymachującym ogonkiem na mój widok. Tak, to będzie najlepsze co do tej pory postanowiłam. Spojrzałam na telefon, żeby zobaczyć, która godzina. Na ekranie było 5 wiadomości od Jasia: „Przepraszam.”, „Gdzie ty jesteś?!”, „Wróciłaś do domu?!”, „Nic ci się nie stało?!”, „Żyjesz?! Zaczynam się martwić… Powiedz gdzie jesteś, to do ciebie przyjadę.”. Odpisałam: „Spokojnie jestem w domu. Co miałoby mi się stać? Jak zależy ci na przeprosinach to jutro przyjeżdżasz po mnie o 10. A teraz dobranoc, bo się nie wyśpię.”, żeby się nie martwił i żeby dał mi już spokój. Mam zamiar pojechać z nim do schroniska. Nie lubię jeździć autobusami albo tramwajami, dziwnie się tam czuję. Poza tym, nigdy nie mogę się zdecydować w ważnej sprawie, więc Jaś pomoże mi wybrać psa. Mam tylko nadzieję, że wstanę odpowiednio wcześnie, żeby się przyszykować fizycznie i psychicznie. To dla mnie wielkie przeżycie, w końcu do mojej małej rodzinki dołączy nowy członek. Miałam się już kłaść spać, gdy dostałam powiadomienie z facebook’a. Zuzia dodała zdjęcie z Jasiem jak całuje go w policzek i oznaczyła go i mnie na tym zdjęciu. Pewnie specjalnie, żebym to zobaczyła i się na nią wkurzyła. Nie mogę powiedzieć, że ciśnienie mi nie podrosło ale też nie przejęłam się tym aż tak. Myślałam cały czas o moim nowym dziecku, czyli o psie. Od razu zasnęłam z uśmiechem na ustach.

*Perspektywa Jasia*

Przeglądałem facebook’a, instagrama itp. oraz odpisywałem znajomym. Nie wiem ile tak czasu przesiedziałem na telefonie. Nagle dostałem sms od Oliwki: „Fajnie się gadało przez te 1,5 godziny.”. Dołączone było moje zdjęcie jak jestem wpatrzony w telefon. Dopiero wtedy się ocknąłem i zobaczyłem, że dziewczyna nie siedzi już przy stoliku, a na blacie leżą drobne. Odpisałem jej, że przepraszam. Wyjąłem z portfela podobną ilość pieniędzy i wybiegłem na ulicę. Rozglądałem się wokoło ale Oliwki nie było. Stojąc na chodniku napisałem do niej aż trzy sms’y. Wsiadłem w samochód i pojechałem do domu. Wszystko mnie teraz wkurzało. Byłem tak bardzo zły na siebie. Wchodząc do domu trzasnąłem drzwiami tak mocno, że ściany zaczęły się trząść. Nikt jakoś nie zareagował więc poszedłem do swojego pokoju. Wysłałem Oliwce jeszcze jednego sms’a, ale tym razem ona odpisała:  „Spokojnie jestem w domu. Co miałoby mi się stać? Jak zależy ci na przeprosinach to jutro przyjeżdżasz po mnie o 10. A teraz dobranoc, bo się nie wyśpię.”.  Oczywiście, że mi zależy. Tylko nie wiem gdzie ona będzie chciała jechać. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać.

*Perspektywa Oliwki*

Rano obudziłam się cała zapocona. Wszystko co było na łóżku znalazło się na podłodze. Śniło mi się, że Zuzka zabrała mi przyjaciółki. Jaś i Filip też się ode mnie odwrócili. Mój pies, którego jeszcze nie mam uciekł a ja zostałam sama. Sama, bez nikogo na tym świecie. Stałam na jakimś klifie, bardzo blisko krawędzi. Niebo było szare, pochmurne. Pode mną szalały fale i obijały się o ostre kamienne szpikulce wystające z wody. W pewnym momencie zaczęłam spadać w dół. Bez końca. Widziałam wszystkie przykre sytuacje, które przydarzyły mi się w życiu. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Zobaczyłam też scenę pocałunku z Jasiem. Jedyne „radosne” wspomnienie w tym wszystkim. Potem od razu się obudziłam. W końcu ruszyłam się z łóżka i poukładałam wszystko z powrotem na łóżku. Zegar w telefonie pokazywał godzinę 8:34. Zdążę się ogarnąć i zjeść śniadanie. Podeszłam do komody i wybrałam wzorzyste, brązowe spodenki z wysokim stanem, białą koszulkę na ramiączka i biały sweterek z ozdobną koronką na dole na wszelki wypadek gdyby zrobiło się zimno. Poszła do łazienki się przebrać, umalowałam się, rozpuściłam warkocze i przeczesałam włosy. Wybrała sobie dwa delikatne naszyjniki. Wyglądało to mniej więcej tak:

Zabrałam swój telefon i udałam się do kuchni. Zrobiła sobie kawę na lepszy początek dnia i owsiankę ze świeżymi owocami. Zanim się obejrzałam była godzina 9:58. Jasia jeszcze nie było. Napisałam do niego sms: „Jedziesz czy nie?”. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać: „Otwórz drzwi.”. W tej samej chwili słyszałam odgłos podjeżdżającego samochodu. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Na wycieraczce stał Jaś z ogromnym bukietem czerwonym róż.
-Oszalałeś?!-krzyknęłam a z mojej twarzy ani na chwilę nie mógł zejść szeroki uśmiech.-Dziękuję.-powiedziałam odbierając kwiaty od chłopaka.
-Chociaż tak chciałem cię przeprosić za wczoraj. Nie gniewasz się już?-mówiąc to zrobił „słodką minkę” i patrzył mi się prosto w oczy. Nie mogę, po prostu nie mogę nie ulec jego brązowym tęczówkom.
-Oczywiście, że nie. Poczekaj tutaj, pójdę wsadzić kwiaty do jakiegoś wazony i jedziemy.-szybko odeszłam od drzwi. Zabrałam telefon i wychodząc zamknęłam za sobą drzwi. Jaś siedział już w samochodzie.
-Ślicznie wyglądasz.To gdzie jedziemy?-spytał gdy wsiadłam do środka.
-Dziękuję.Do schroniska.
-Chcesz psa?-spojrzał na mnie z uniesioną jedną brwią do góry.
-A co w tym dziwnego? Cały czas jestem sama w domu. Potrzebuję jakiegoś towarzystwa.
-Przecież zawsze możesz zadzwonić do mnie a ja przyjadę.-powiedział odpalając samochód.
-Ale ty nie będziesz siedział mi przy nodze, nie będziesz chciał byś głaskany, a przede wszystkim nie będziesz jadł psiej karmy.-zaśmiałam się.
-Skąd wiesz? Może lubię psią karmę..-reszta drogi do schroniska minęła nam wesoło. Cały czas żartowaliśmy i śmialiśmy się. Gdy dojechaliśmy na miejsce czułam ten stres. A co jeśli ten pies nie będzie mnie chciał? Nie będzie się mnie słuchał? Co jeżeli mnie nie polubi? Zadręczałam się różnymi pytaniami. W środku zauważyłam mojego wymarzonego psiaka. Był dokładnie taki jakiego chciałam. Jasiek pomógł mi wybrać imię.
-A może Glitter? Bo jego oczy tak się błyszczą.-zaproponował.
-Dobry pomysł.- wykrzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Nie mogłam wtedy zapanować nad emocjami. Miałam przy sobie już obroże i smycz dla Glittera. Po podpisaniu jakiś świstków pies był już mój. Tak się cieszyłam, że przez przypadek od nadmiaru szczęścia złapałam Jasia za rękę. Gdy wsiedliśmy do samochodu Jaś zawiózł mnie prosto do domu. W drodze jeszcze rozmawialiśmy na różne tematy. Kiedy samochód stanął przed moim domem wysiedliśmy, wpuściłam Glittera do domu, zamknęłam drzwi, żeby nie uciekł i żebym mogła porozmawiać z Jasiem na spokojnie.
-Dziękuję ci, że byłeś dzisiaj ze mną.
-Nie ma za co. To była przyjemność gdzieś z tobą pojechać i spędzić z tobą trochę czasu, nawet w taki sposób. Nigdy nie widziałem cię takiej szczęśliwej jak dzisiaj.-chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko, przez co było widać jego aparat ortodontyczny.
-Bo rzadko tak jest. Ale doceniam, że miło spędziłeś czas. To cześć. Muszę chyba wracać do Glittera zanim narobi coś w domu.-dodałam i momentalnie Jaś mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
-No no no. Co ja tu widzę?-usłyszałam znienawidzony głos. Zuzka opierała się o furtkę ogrodzenia.

2 komentarze: